Czekolada i mięta to dla mnie idealny związek. Ta para potrafi się znaleźć w każdej sytuacji. Babeczki, torty czy desery z ich udziałem zawsze budzą podziw i zachwyt.
I mimo, iż od dawna są razem, nigdy się sobą nie znudzą :)
Babeczki czekoladowo- miętowe
Przepis na ciasto pochodzi ze strony Hershey, producenta czekolady, produktów czekoladowych i kakao.Oryginalny przepis jest na doskonale czekoladowe ciasto, natomiast w sieci krąży przepis zaadaptowany na babeczki, można go znaleźć m.in. np. na tej stronie.
Z podanych składników wychodzi około 24-27 babeczek, miękkich i puszystych i jak nazwa ciasta wskazuje - doskonale czekoladowych.
- 2 szklanki cukru
- 1 i 3/4 szklanki maki pszennej
- 3/4 szklanki kakao
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka soli
- 2 jajka
- 1 szklanka mleka
- 1/2 szklanki oleju roślinnego
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 1 szklanka wrzącej wody
Ponieważ babeczek wychodzi duża ilość, piekłam je na dwie tury, po 12 sztuk.
Formę na muffiny wyłożyć papilotkami Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. W dużej misce wymieszać cukier, mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę i sól. Dodać jajka, mleko, olej, ekstrakt waniliowy. Miksować na średnich obrotach przez minutę. Dodać szklankę wrzącej wody, wymieszać. Ciasto będzie rzadkie, nie należy się tym przejmować. Wypełniać papilotki ciastem do 2/3 wysokości. Piec około 22-24 minuty. Zostawić do ostygnięcia.
W tym czasie możemy zająć się przygotowaniem kremu miętowego.
Krem miętowy z mascarpone
- 250 g mascarpone
- 200 ml śmietany kremówki (30 lub 36 % tłuszczu)
- kilka kropli miętowych (np. takich z Herbapolu, ważne aby sprawdzić ich skład, powinny zawierać tylko pochodne z prawdziwej mięty - olejek, nalewka oraz alkohol)
- 4-5 łyżek cukru
- 1 fix do bitej śmietany
- zielony barwnik w żelu (używam barwników firmy Wilton, mam podstawowe kolory, zielony uzyskuje mieszając niebieski z żółtym)
- do dekoracji- starta gorzka czekolada, mięta
A po zjedzeniu paru słodkich babeczek zapraszam Was na seans filmowy.
Wyspa Skazańców /Kongen av Bastøy
reżyseria: Marius Holst
Surowa skandynawska przyroda stanowi świetne tło dla dramatycznej historii.
Rok 1915, norweska wyspa Bastøy, godzinę drogi od Oslo. Znajduje się tu zakład poprawczy dla nieletnich. Trafiają do niego drobni przestępcy, zwykle bez wyroków, głównie sieroty i młodzież z patologicznych rodzin. Zamiast resocjalizacji stosuje się tu przemoc psychiczną i fizyczną. Metody wychowawcze ma zastąpić harówka przy wyrębie lasu, głodowe racje żywności i ciągłe upokorzenia wychowanków. Negatywne emocje kumulują się miesiącami i latami, aż wreszcie wybuchają gwałtownym buntem. Te wydarzenia faktycznie miały miejsce, ośrodek cieszący się złą sławą istniał na wyspie w latach 1900-1953, a dziś stanowi niechlubną kartę w historii tego miejsca.
Mocne, zapadające w pamięć kino. Ascetyczna muzyka i przejmująca pustka chłodnej wyspy potęgują efekt. Do obejrzenia!