Brak czasu i krótki dzień nie sprzyjają blogowaniu i fotografii kulinarnej. Na szczęście mam na podorędziu tajną broń. Wertuje moje archiwum i odgrzebuje fotki robione latem, kiedy promienne słońce zaglądało do kuchennego okna.
Znowu połączenie czekolady z miętą, którego jestem, jak już wiecie, wielbicielką :)
Prace nad tortem czekoladowo-miętowym należy rozpocząć dzień wcześniej - przygotować śmietanę z pastylkami miętowymi. Przepis na biszkopt kakaowy z przepisu udostępnionego przez Dorotaxx na stronie Wielkie Żarcie. Oczywiście możecie użyć swojego ulubionego przepisu, ale jeśli takiego nie macie, polecam ten. Dodatek budyniu sprawia, że biszkopt wychodzi wysoki i puszysty. Jeśli dodatkowo zaraz po pieczeniu upuścicie go z wysokości 30 cm (ku przerażeniu pozostałych domowników :) macie gwarancje, że biszkopt nie opadnie.
Tort czekoladowo-miętowy
8 jaj
15 dag mąki
15 dag cukru
1 opak. cukru waniliowego
1 budyń czekoladowy
2 łyżki kakao
1/2 opak. proszku do pieczenia ( kopiasta łyżeczka)
szczypta soli
Oddzielić białka od żółtek. Do białek dodać szczyptę soli, ubić na sztywną pianę. Nadal ubijając dodać cukier i cukier waniliowy. Żółtka dodać do piany z białek i delikatnie wymieszać drewnianą łyżką
Mąkę, proszek do pieczenia, budyń i kakao przesiać. Dodać do masy i delikatnie wymieszać. Dno tortownicy wysmarować margaryną i posypać
mąką. Nie smarować brzegów tortownicy. Piec około 45 minut w piekarniku nagrzanym do
180 stopni. Przed wyjęciem sprawdzić drewnianym patyczkiem czy biszkopt jest
upieczony. Od razu po wyjęciu biszkopta z piekarnika (
musi być gorący) upuścić na ziemie z około 30 cm wysokości, tak aby upadł płasko na podłogę. To sprawi, że biszkopt nie opadnie i bez
problemów przekroimy go na 3 placki.
Nasączenie 1/2 szklanka naparu z herbaty miętowej
kilka kropli esencji miętowej (użyłam kropli miętowych Herbapol)
Przełożenie czekoladowo-miętowe
0,75 l śmietany kremówki 30 lub 36 %
300 g pastylek miętowych w czekoladzie (np. After Eight, ja użyłam tych z Goplany)
cukier waniliowy (16g)
2 łyżeczki żelatyny
1/4 szklanki gorącej wody
Śmietanę podgrzewać z cukrem waniliowym i pastylkami miętowymi, aż pastylki całkowicie się rozpuszczą. Wystudzić i wstawić na noc do lodówki.
Na drugi dzień w małym rondelu zagotować 1/4 szklanki wody, zdjęć z ognia, dodać żelatynę i mieszać do całkowitego rozpuszczenia. Przygotowaną dzień wcześniej kremówkę z pastylkami miętowymi ubijać na sztywną pianę, następnie dodać wystudzona, ale wciąż płynną żelatynę i zmiksować.
Biszkopt przekroić na 3 blaty, nasączyć naparem z mięty i przełożyć kremem czekoladowo-miętowym.
Udekorować. Schłodzić w lodówce. Wyjąć, pokroić na kawałki i delektować się smakiem :)